Wywiady

Wywiad z KATARZYNĄ MAGIERĄ

Katarzyna Magiera – Krytyk filmowy, specjalista wizażu i stylizacji, trener kreowania wizerunku. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej w zakresie filmoznawstwa. Pracowała w krakowskim kinie Pod Baranami. Współpracowała ze stacjami radiowymi: Radio Złote Przeboje, Antyradio, Radiofonia – w tej stacji prowadziła autorski program filmowy Sjużet. W radiu internetowym Bez Kitu współprowadziła audycję o kinie indyjskim. Jest współautorką monograficznego tomu Studiów Filmoznawczych, zatytułowanego Bollywood – prawdy i mity. Kino i literatura to dziedziny, które ją pochłaniają. Miłośniczka klasycznego kina hollywoodzkiego, indyjskiego oraz polskiego. Interesuje się seryjnymi mordercami, fascynuje ją praca policji. Lubi czytać i pisać książki kryminalne.

Zapraszam do wywiadu z Autorką książki „Ciemność duszy”.

W Pani najnowszej książce „Ciemność duszy” spotykamy Natalię Gwiazdowską i Marcina Winnickiego, których poznaliśmy w cyklu krakowskim. Czy zatem można czytać tę książkę bez znajomości wcześniejszych? Choć polecam sięgnąć również po nie.

K.M: Tak, ta część jest ściśle związana z „Woskowymi Lalkami”. O ile „(Nie)Sławę” można czytać oddzielnie, jako pojedynczą książkę, tak w tym wypadku, jeśli ktoś przeczytał „Woskowe lalki”, to czeka na jej kontynuację, którą jest „Ciemność duszy”. Zakończenie drugiej części cyklu jest otwarte, pozostawia przynajmniej dwie kwestie niewyjaśnione, które znajdują swój finał w tej, ostatniej części z cyklu krakowskiego.

W „Ciemnościach duszy” podkomisarz Marcin Winnicki będzie musiał „wyznać swoje grzechy przeszłości”. Skąd pomysł by w jego życiorysie zostawić taką bliznę?

K.M: Zbyt idealny bohater nudzi i po pewnym czasie irytuje. Czytelnicy czy też widzowie lubią bohaterów złożonych, nie jednowymiarowych. Takie postaci są ciekawsze i mniej odrealnione. Postać, która nie ma skazy jest mało ludzka, a przez to trudno się z nią identyfikować. W pierwszej i drugiej części Marcin jest raczej „gładki”, Gwiazdowska ma swoją przeszłość, która do niej powraca. Dlatego postanowiłam Winnickiemu dodać rysy.

W najnowszej powieści stworzyła Pani psychopatycznego seryjnego mordercę. Czy wzorowała się Pani prawdziwą historią?

K.M: Jednym z moich ulubionych filmów jest Milczenie Owiec, bo konstrukcja fabularna jest złożona. W filmie/książce mamy seryjnego mordercę pokazanego w dwóch odsłonach. Jeden jest mentorem, to on kieruje tym co się wydarzy. I jest ten drugi, ścigany tu i teraz przez policję. W mojej książce chciałam też stworzyć jakiś rodzaj zależności.

Początek książki, prolog, stanowi fragment ostatniego wywiadu z Tedem Bundym. Ten seryjny morderca wyjątkowo mnie przeraża, gdyż na pierwszy rzut oka nie mieści się w tradycyjnej klasyfikacji. Nie jest oczywistym, że mógłby być psychopatą. Ted Bundy był niemal wzorem w oczach wielu: przystojny, elokwentny, miły, uroczy. Przeraża to, że każdego by oszukał. Nie można powiedzieć, że któraś z dziewczyn, którą zabił była naiwna czy bezmyślna, że mu uwierzyła. Potrafił zwodzić. Tacy bohaterowi jak on cieszą się u czytelników/widzów największą fascynacją. Ten dysonans piękna, inteligenci i psychopatii, mówiąc kolokwialnie, kręci ludzi. Dlatego powstają coraz to nowe postacie niemal doskonałych, idealnych bohaterów o skłonnościach morderczych.

Natalia Gwiazdowska czy Marcin Winnicki – do kogo bliżej jest Pani mentalnie?

K.M: Do żadnego 🙂 Najbliżej jest mi do Alicji Walczewskiej. Choć staram się tworzyć postaci kompletnie inne ode mnie, inaczej myślące, zachowujące się i postępujące. Wymyślanie bohaterów jest dla mnie możliwością tworzenia być może mojego alter ego. To dzięki moim postaciom mogę przeżywać przygody czy zdarzenia, na które we własnym życiu nie mam szans ani ochoty.

„Ciemność duszy” to kryminał „bez cyklu”. Czy będzie kontynuacja tej części?

K.M: „Ciemność duszy” jest trzecią częścią cyklu krakowskiego – ostatnią. Nie planuję już wracać do tych bohaterów. Mam w głowie sto innych historii do opowiedzenia 😊

Znakiem rozpoznawczym w Pani twórczości są krótkie rozdziały, które są niczym filmowe klatki. Czy tworząc historię rysuje Pani w swej wyobraźni takie klatki tworząc ich kalki?

K.M: Tworząc historie piszę najpierw w całości jedną płaszczyznę czasową, potem drugą, a jak jest to potrzebne potem trzecią. Oczywiście pamiętając o tym, że musi być synchronia pomiędzy pewnym faktami, zdarzeniami czy postaciami we wszystkich trzech.

Rozdziały są krótkie, gdyż staram się wystrzegać ględzenia, opowiadania za wiele, bo wtedy myśli uciekają, idą w różnych kierunkach i często pojawiają się treści, które nic nie zmieniają w fabule, czy życiu bohaterów. Z każdą kolejną książką uczę się zwięzłości i konkretu, nie zapominając o szczegółach czy niuansach, które pozwolą czytelnikowi lepiej wejść w opisywany przeze mnie świat. Ale fakt jest też taki, że format, który najlepiej obecnie przyswajam to 20 do 45 minut, czyli serialowy – krótko, zwięźle i na temat. Dlatego, być może tak wygląda konstrukcja mojej historii.

Pani książki, to kryminały przez duże K. „Ciemność duszy” to kryminał inteligentny, intrygujący. Ciekaw jestem, jak wygląda Pani pisarski warsztat, z którego „wychodzą” tak „soczyste” kryminały? Ma Pani jakieś magiczne miejsce, w którym tworzy?

K.M: Bardzo dziękuję za miłe słowa. Motywują 🙂 Ta książka powstawała w specyficznych warunkach, trwało to bardzo długo. Zwykle piszę książki w około trzy miesiące (zapewne Remigiusz Mróz uśmiałby się słysząc to:)),ale „Ciemność duszy” pisałam blisko rok. Pandemia zabrała mi możliwość pisania. Od marca 2020 roku przez pół roku miałam w domu syna, który nie mógł chodzić do przedszkola, a właśnie ten czas zwykle poświęcałam na pisanie. Dlatego, aby moc pisać w takich warunkach wykorzystywałam skrawki czasu, ale ta historia cały czas była w mojej głowie, tworzyła się, przeistaczała się, nabierała kształtów. W chwilach, kiedy nie pisałam bohaterowie mnie nie opuszczali, robiłam notatki i dopiero wieczorami mogłam na całego wejść w ich świat, tak jak lubię. Zwykle, gdy piszę odcinam się od rzeczywistości, żyję światem moich postaci. Jest to głębokie zanurzenie, a wyrwana z niego, nie w tym momencie, w którym bym chciała, rozbija mnie i denerwuje.

Projektantem okładem Pani książek jest Wojciech Wawoczny, który w pełni oddaje ich ducha. W czym tkwi sekret tak udanej współpracy?

K.M: Pozwoliłam sobie to pytanie skonsultować z Wojtkiem, gdyż chciałam się od Niego dowiedzieć jak On widzi tę naszą wspólną pracę. Wojtek ma podobne spostrzeżenia do moich, a mianowicie, podstawą naszej pracy jest wolność twórcza. Mnie nikt nie narzuca co mam pisać, jak i co, dlatego uważam, że Wojtek, jako autor okładki, która jest Jego pracą twórczą nie powinien być przytłoczony moimi naciskami i ślepym zapatrzeniem w moje wizje. Zresztą ufam Wojtkowi, bo do tej pory mnie nie zawiódł, zawsze otrzymuję to, co mnie satysfakcjonuje, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym mu coś narzucać czy kontrolować go.

Kilka razy mówiłam, że okładka jest dla mnie bardzo istotna, bo ma być zatrzymanym kadrem, jednym obrazem podsumowującym istotę fabuły.

A może to wszystko co piszę to tylko moje wyobrażenie i interpretacja, a kluczem do naszej efektywnej współpracy jest to, że ja dużo mówię, a Wojtek potrafi wydobyć z potoku moich słów duszę książki 🙂

Ja lubię swoją pracę, a Wojtek swoją i dzięki temu łatwiej o stworzenie czegoś kompletnego.

Jak już wspomniałem pisze Pani „soczyste” mocne kryminały. Czy myślała Pani o napisaniu komedii kryminalnej?

K.M: Nie jestem fanką komedii kryminalnych w wersji książkowej. Mam sarkastyczne i cyniczne poczucie humoru. Wolę rodzaj pastiszu, zabawę gatunkiem, coś na granicy dobrego smaku.

W kinie lubię twórczość Braci Cohen (Quentin Tarantiono to oczywista oczywistość:)) Dla mnie wybornym dziełem jest np. FARGO (filmowe i serialowe).

Jeśli miałabym pozostać w klimacie kryminalnym, ale lekko modyfikowanym, to starałabym się iść właśnie w stronę pastiszu lub czarnego kryminału, który uwielbiam.

Ciemność duszy” to już szósta książka w Pani dorobku. Proszę zdradzić czytelnikom, jakie ma Pani pisarskie plany?

K.M: Zakończyłam cykl lubomierski i cykl krakowski, co jest niesamowicie satysfakcjonujące. Czasem siedzę sobie, patrzę na moje książki i myślę: Wow, udało ci się to wszytko wymyślić”.

Po czym zaraz zaczynam zastanawiać się nad nowymi bohaterami i nową fabułą.

Mam dwie historie, które chciałabym opowiedzieć. Podstawa jednej powstała w mojej głowie w trakcie wakacji, gdy jeden z przyjaciół zabrał mnie na wycieczkę w fascynujące miejsce. Od razu zaczęłam snuć Mu histerię co mogło się wydarzyć w tym miejscu i dlaczego. Ten wstęp, który wtedy wymyśliłam jest we mnie i myślę, że pewnego dnia zabiorę się za ubieranie go w szczegóły.

A teraz, wzięłam się za coś, co nie będzie konkretnie kryminałem. Chciałabym, aby było psychologiczną rozprawą, walką bohatera z sobą, przeszłością i teraźniejszością. Oczywiście będzie motyw kryminalny, ale ma być on tylko punktem wyjścia do reszty fabuły i poczynań bohatera.

Co z tego wyjdzie, przekonamy się za jakiś czas.

Dziękuję za miłą recenzję „Ciemności duszy” i za rozmowę.

Mam nadzieję, że do następnej rozmowy 🙂

Pozdrawiam serdecznie

RÓWNIEŻ DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ROZMOWĘ. ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW.

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…