Wywiady

Wywiad z ANKĄ MRÓWCZYŃSKĄ

Anka Mrówczyńska – urodzona wiosną 1987 roku, autorka autobiograficznych książek o życiu z zaburzeniem borderline oraz thrillerów psychologicznych. Absolwentka klasy dziennikarskiej, rozpoczęła studia filozoficzne oraz pedagogiczne, jednak przerwała naukę na obu kierunkach. Zadebiutowała w 2015 roku dziennikiem napisanym w szpitalu psychiatrycznym „Młody bóg z pętla na szyi. Psychiatryk”. Po sukcesie „Psychiatryka” wydała dwie kolejne części cyklu „Młody bóg z pętla na szyi” – wspomnienia z pierwszej psychoterapii indywidualnej („Terapia u Doktorka”) oraz dziennik prowadzony przez siedem lat bezpośrednio poprzedzających wydarzenia z części pierwszej oraz drugiej („Samobójstwo na raty”). Oprócz książek autobiograficznych, pisze również thrillery psychologiczne. Pomaga jej w tym wiedza zdobywana podczas lektury podręczników akademickich i klinicznych z zakresu psychopatologii oraz psychoterapii, a także profesjonalne szkolenia w tym temacie. W beletrystyce szczególną uwagę przykłada do pogłębionych portretów psychologicznych swoich bohaterów oraz opisów tego, co może się dziać w zakamarkach chorych i zaburzonych umysłów.

Zapraszam do wywiadu z Autorką książki „Dwa słowa”.

Co było inspiracją do napisania thrillera psychologicznego „Dwa słowa”?

A.M: Moje ponowne nawiązanie kontaktu z dawną, nieszczęśliwą miłością. Przyjaźniliśmy się wiele lat, ale on nie odwzajemniał mojego uczucia. W końcu straciliśmy ze sobą kontakt. Kiedy odezwałam się do niego po latach, okazało się, że ma żonę i dzieci. Po czym w żartach dodał, „więc z randki nici”. Wtedy wpadłam na pomysł napisania książki. Pierwsza wersja, która urodziła się w mojej głowie, była zupełnie inna. Z czasem, podczas pisania, fabuła wyewoluowała w thriller psychologiczny, w którym nic nie jest jednoznaczne.

Czytałem Twoje dwa thrillery psychologiczne. To mocne i głębokie thrillery. Ciekaw jestem, jakie książki czytasz, gdy nie piszesz?

A.M: Moim ulubionym gatunkiem beletrystycznym jest oczywiście thriller psychologiczny. Bardzo podoba mi się twórczość Sebastiana Fitzka. Duże wrażenie zrobiła na mnie „Pacjentka” Michaelidesa. Ogólnie lubię książki poruszające tematykę zdrowia psychicznego, a raczej jego braku. Jednak prawda jest taka, że nigdy nie mogę znaleźć czasu na beletrystykę. Jeśli już udaje mi się wygospodarować chwilę na czytanie, głównie sięgam po pozycje naukowe lub popularnonaukowe, w szczególności podręczniki akademickie i kliniczne z zakresu psychopatologii lub psychoterapii.

Dla jakiej grupy czytelników adresujesz Twoje książki?

A.M: Jeśli chodzi o beletrystykę, jest ona skierowana do ludzi o mocnych nerwach i lubiących odkrywanie ciemnych zakamarków ludzkiej psychiki. Dla tych, którzy podczas lektury lubią być zwodzeni i podoba im się nieoczywistość. Którzy cenią sobie domyślanie się tego, co jest prawdą i jak rozwiąże się historia, by na końcu okazało się, że autor zagrał im na nosie.

Czytając Twoje książki, można odnieść wrażenie, że pisanie jest Twoją pasją. Skąd ona się wzięła?

A.M: Tak, pisanie zdecydowanie jest moją pasją. Powiem więcej, jest sensem mojego życia. Często górnolotnie mawiam, że to nie ja wybrałam pisanie, ale ono mnie. Prawda jest taka, że piszę odkąd nauczyłam się tej czynności. To jest dla mnie integralna część życia, bez której sobie go nie wyobrażam.

„Dwa słowa” – zdradź proszę, jaki jest symbol tytułu Twojego najnowszego thrillera psychologicznego?

A.M: Myślę, że wyjaśnienie tytułu nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. Tymi dwoma słowami jest wyznanie „kocham cię”. Książka jest opowieścią o tym, do czego może doprowadzić desperackie dążenie do uzyskania miłości od kogoś, kto nie odwzajemnia naszego uczucia.

Po przeczytaniu książki „Dwa słowa” stwierdziłem, że „taki powinien być thriller psychologiczny”. Zdradź proszę, co jest najważniejsze w dobrze skrojonym thrillerze psychologicznym?

A.M: Angielski thriller, to po polsku dreszczowiec i myślę, że w tej nazwie zawiera się przepis na dobrą książkę z tego gatunku. Musi ona powodować emocjonalne dreszcze i gęsią skórkę. Mnie bardzo interesuje ludzka psychika, a w szczególności jej chora, zaburzona i mroczna odsłona. W dobrym thrillerze psychologicznym należy mocno wgryźć się w tę psychikę, pokazać jej zawiłości, opisać, skąd wzięła się motywacja do takiego, a nie innego zachowania bohaterów. A na końcu oczywiście wbić w fotel przewrotnym, niebanalnym, zaskakującym zakończeniem, które stawia pod znakiem zapytania wszystko to, co Czytelnik brał za pewnik w trakcie lektury.

Powoli dobiega końca rok 2021. Powiedź, jakie masz pisarskie plany na 2022 rok?

A.M: Planuję wydać swój trzeci thriller psychologiczny „Granice obłędu”. Tekst leży już dłuższy czas i dojrzewa, a raczej ja dojrzewam do tego, by wziąć go na warsztat i nadać mu ostateczny kształt.

Jestem w trakcie pisania następnej pozycji beletrystycznej. Nie nazywam jej jeszcze thrillerem, bo nie mam pewności, w jakim kierunku się ona rozwinie i jaki będzie ostateczny przebieg fabuły. Ale na pewno będzie to książka mocno psychologiczna.

Poza tym jestem w trakcie pisania czwartej części mojego autobiograficznego cyklu „Młody bóg z pętlą na szyi”. To wspomnienia z zakończonej pół roku temu sześcioletniej psychoterapii.

Ciekaw jestem, która pora dnia jest najlepsza na pisanie? Czy masz jakieś specjalne magiczne miejsce, w którym piszesz?

A.M: Nie mam jakiejś ulubionej pory dnia, choć od dłuższego czasu piszę zazwyczaj rano, zanim usiądę do pracy zarobkowej. Nie mam też specjalnego miejsca. Piszę wtedy i tam, gdzie akurat przyjdzie mi coś do głowy.

Wcześniej książki pisałam ręcznie w zeszycie, podarowanym przez narzeczonego długopisem. To było dla mnie magiczne, mogłam się lepiej wczuć w postaci, przenieść do świata przedstawionego. Trzymać długopis w ręce i czuć papier pod nią, to było coś niezwykłego i wspaniałego.

Jednak ze względów praktycznych i zwyczajnie z braku czasu, zaczęłam pisać na laptopie. Przepisywanie rękopisów zajmowało mi zbyt wiele czasu, którego obecnie zwyczajnie nie mam.

Czy miłość może być destrukcyjnym uczuciem?

A.M: Myślę, że tak. Podobnie jak nadzieja. Czasem po prostu trzeba umieć odpuścić, a kiedy nie potrafimy lub nie chcemy… nawet coś pozytywnego może zmienić się w koszmarną grę, z której prędzej czy później zaczną wynosić trupy.

Dlaczego warto sięgnąć po „Dwa słowa”?

A.M: Myślę, że udało mi się stworzyć całkiem zgrabną historię, która pokazuje, że pozornie niewinna sytuacja może zmienić się w prawdziwy dramat. Że bezwzględne dążenie do celu krzywdzi nie tylko innych, ale i osobę, która nie potrafi pogodzić się z nieodwzajemnieniem swojego uczucia.

Czytelnik ma możliwość prześledzenia, jak bohaterka powoli traci kontakt z rzeczywistością i zaczyna się u niej rozwijać obsesja i paranoja. A zakończenie każe zweryfikować wszystko to, co brało się za prawdę w trakcie lektury.

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ROZMOWĘ. ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW.

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…