Wywiady

Wywiad z ALKIEM ROGOZIŃSKIM

Alek Rogoziński – zadebiutował w 2015 roku kryminałem „Ukochany z piekła rodem”, za który zdobył pierwsze miejsce na liście bestsellerów kryminalnych Empik.com. Dwie jego powieści, „Jak Cię zabić, kochanie?” i „Do trzech razy śmierć”, zostały nominowane w prestiżowym plebiscycie „Książka Roku” portalu Lubimyczytać.pl. Trzykrotny zwycięzca plebiscytu „Zbrodnia z przymrużeniem oka”: w 2017 roku za powieść „Lustereczko, powiedz przecie”, w 2018 roku za „Zbrodnię w wielkim mieście” oraz w 2019 roku za książkę „Raz, dwa, trzy… giniesz Ty!”, którą wystawiono na deskach Teatru Druga Strefa. Autor marzy o tym, by zwiedzić cały świat, a potem zamieszkać na jednej z wysp na Morzu Śródziemnym i pisać, pisać i pisać…

Zapraszam do wywiadu z Autorem książki „Teściowe muszą zniknąć”.

„Teściowe muszą zniknąć” to Twoja czternasta komedia kryminalna. Poznajemy tu Maję Wrzesińską i Kazimierę Niedzielską, osoby o dwóch skrajnych światopoglądach. Jedna z nich wierna jest zasadom kościelnym. Druga zaś oddana jest ideologii „wolnej miłości”. Przyznaj proszę, do której z nich jest Ci bliżej mentalnie?

A.R: Jestem z krwi i kości wolnościowcem. I to prawdziwym, a nie takim, dla którego wolność ogranicza się do sfery gospodarczej, a we wszystkich innych chciałby jak niektórzy nasi politycy przerobić nasz kraj na wzór i podobieństwo Republiki Gilead, znanej z „Opowieści podręcznej”. Moja filozofia życiowa jest prosta: „żyj, jak chcesz, i pozwól innym żyć jak chcą”, a przy okazji – traktuj ludzi tak, jak sam chciałbyś, by cię traktowano. Dlatego żżyma mnie, że dokoła nas jest coraz więcej wykluczenia i pogardy, a coraz mniej szacunku i empatii. Moim zdaniem – nie tędy droga.

Jak się okazuje osoby o skrajnych poglądach są w stanie zewrzeć szyki w słusznej sprawie. Mianowicie, by wyciągnąć z tarapatów swoje dzieci. Gdy Maja znika bez śladu, a Janusz zostaje oskarżony o morderstwo, do akcji wkraczają teściowe. Jak myślisz czy my Polacy tak skrajnie podzieleni jesteśmy w stanie połączyć się w duchu solidarności, by razem zawalczyć w słusznej sprawie?

A.R: Wydaje mi się, że już nie. Zbyt wiele osób dało sobie wyprać mózgi przez polityków, w których interesie jest, żebyśmy byli jak najbardziej skłóceni, podzieleni i zaskorupiali w przekonaniu, że tylko nasze poglądy są jedynymi słusznymi. Tymczasem życie nie jest, jakby chcieli politycy, czarno-białe, tylko kolorowe. Czerń i biel to tylko dwie barwy na palecie.

Proponuję spojrzeć w przyszłość. Czy istnieje możliwość, że napiszesz komedię kryminalną z Madonną w roli głównej? Jakim tytułem jej piosenki nazwałbyś swoją książkę?

A.R: Musiałbym mieć zgodę Madonny, a to nierealne. Ale mógłbym użyć tłumaczenia któregoś z tytułów jej piosenek, czemu nie? Myślę, że na przykład „Zamierzam poszaleć” („I’m Going Bananas”) wyglądałoby całkiem nieźle na okładce komedii kryminalnej.

Zapewne polski czytelnik będzie miał przyjemność przeczytać jeszcze nie jedną książkę Twojego autorstwa. Co myślisz o tym, by napisać komedię kryminalną, w której do zbrodni dochodzi za murami kościoła? Mam nawet propozycję by taka książka nosiła tytuł „Kuriozalne morderstwo”. Czy istnieje dla Ciebie tabu w komedii kryminalnej?

A.R: Nie ma dla mnie tabu ani w literaturze, ani w życiu. Sztuka ma to do siebie, że nie uznaje ograniczeń. Mało tego! Jej zadaniem jest wywoływać uczucia – od rozbawienia, po nostalgię czy złość. Ustanowienie sankcji „o tym wolno, a o tym nie” zawsze niszczy formę przekazu. W sztuce, jak i w życiu, nie ma dla mnie kwestii zakazanych. Jedyną granicą jest tylko ta, która jest w moim własnym sumieniu i poczuciu dobrego smaku.

W tym wywiadzie pięć pytań będzie ode mnie. Kolejnych pięć, to pytania Twoich czytelników. Przyznaj proszę, czy jest jakieś pytanie na które Alek Rogoziński nie odpowie?

A.R: Nie sądzę. Im bardziej zakręcone pytanie, tym większa przyjemność z odpowiedzi.

Ok. Zatem kolejne pytania, są od Twoich czytelników.

Czy zawsze marzył Pan o pisaniu, czy może splot jakiś życiowych okoliczności sprawił, że zaczął Pan przygodę z literaturą!? 

A.R: Odkąd tylko przeczytałem pierwszą książkę, chciałem napisać swoją i mając siedem lat, zacząłem nawet tworzyć swój pierwszy, nigdy niedokończony kryminał. To marzenie tkwiło we mnie zawsze, wydawało mi się jednak, i to przez bardzo długi czas, że to zadanie ponad moje siły. I dopiero, kiedy przekroczyłem czterdziestkę i poczułem, że chcę zrobić w życiu coś nowego, wróciłem do tego planu. Żałuję tylko trochę, że tak późno…

Gdyby miał Pan możliwość wcielenia się w któregoś ze swych bohaterów i przeżycia opisywanej przez Pana historii, kogo by Pan wybrał i dlaczego?

A.R: Na dobrą sprawę jestem każdą postacią, którą tworzę, bo wszystkie one przecież rodzą się w mojej głowie. Gdybym jednak miał wybrać tylko jedną, to pewnie postawiłbym na Różę Krull, bo ma najwięcej moich własnych cech charakteru, z bałaganiarstwem i wygłaszaniem nieodpowiednich opinii w najgorszej możliwej ku temu chwili na czele. A którą z jej przygód chciałbym przeżyć? Tę, która dopiero się tworzy, a rozgrywać się będzie w pewnym małym miasteczku, gdzie roi się od intryg i plotek, wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, aż do czasu, kiedy zostaje popełnione morderstwo.

Twórczość, których autorów Pana bawi? Jeżeli nie Alek Rogoziński to, kogo Pan poleca?

A.R: Wychowałem się na powieściach Joanny Chmielewskiej i nawet, gdy niektóre z nich (np. „Całe zdanie nieboszczyka”, „Wszystko czerwone” czy „Romans wszech czasów”) czytam po raz tysięczny, to nadal świetnie się bawię. Uwielbiam też angielskie poczucie humoru, dlatego jestem fanem cyklu powieści Sue Townsend o Adrianie Mole’u i Helen Fielding o Bridget Jones. Ostatnio jednak moim faworytem jest Evzen Bocek i jego cykl opowieści o czeskiej arystokratce. I skoro już jesteśmy przy literaturze naszych południowych sąsiadów, to moją ulubioną książką wszech czasów są „Przygody dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haska.

Czy doczekamy się kiedyś, że będzie Pan lektorem swoich książek w wersji audiobook. Uważam bowiem, że autor najlepiej odda swoje intencje, jakie przyświecały podczas pisania

A.R: Nie sądzę, bo wychodzę z założenia, że każdy powinien robić to, co mu pisane. Dobry lektor to nie tylko ktoś, kto czyta, ale też potrafi „rozegrać” postaci aktorsko, nadać swoim głosem każdej z nich innego charakteru. Nie sądzę, abym umiał to zrobić. Słucham czasem, jak autorzy czytają swoje książki i szczerze mówiąc rzadko kiedy mnie to zachwyca. Pisarze są od pisania, a lektorzy od czytania. Niech żyje profesjonalizm!

Skąd u pana biorą się pomysły na tytuły? Jaki tytuł nosiłaby książka o Pana życiu?

A.R: Najprostsza odpowiedź to: z głowy. Nie ma tu żadnego klucza, patentu, sprawdzonego wzoru. Po prostu na coś wpadam, konsultuję z wydawcami, czy im to odpowiada (bo to różnie bywa) i już. A książkę o swoim życiu nazwałbym „W pogoni za rozumem”, całkiem jak drugi tom przygód Brigdet Jones. Pasuje jak ulał też i do mnie!

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ROZMOWĘ. ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW LITERACKICH.

 

 

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…