Wpisy,  Wywiady

Wywiad z KATARZYNĄ MAGIERĄ

Katarzyna Magiera – Krytyk filmowy, specjalista wizażu i stylizacji, trener kreowania wizerunku. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej w zakresie filmoznawstwa. Pracowała w krakowskim kinie Pod Baranami. Współpracowała ze stacjami radiowymi: Radio Złote Przeboje, Antyradio, Radiofonia – w tej stacji prowadziła autorski program filmowy Sjużet. W radiu internetowym Bez Kitu współprowadziła audycję o kinie indyjskim. Jest współautorką monograficznego tomu Studiów Filmoznawczych, zatytułowanego Bollywood – prawdy i mity. Kino i literatura to dziedziny, które ją pochłaniają. Miłośniczka klasycznego kina hollywoodzkiego, indyjskiego oraz polskiego. Interesuje się seryjnymi mordercami, fascynuje ją praca policji. Lubi czytać i pisać książki kryminalne.

Zapraszam do wywiadu z Autorką książki „Anatomia grzechów”.

„Anatomia grzechów” to trzecia i niestety ostatnia część, której akcja toczy się w Lubomierzu. Nie potrafię uwierzyć, że to już koniec cyklu z podkomisarz Agnieszką Birkut. Czy istnieje cień szansy, że bohaterka powróci w kolejnej części, czy może jednak wystąpi „na gościnnych występach” w cyklu krakowskiego Wydziału Kryminalnego?

K.M: Mnie również trudno było rozstać się z tymi bohaterami, to pierwsze postaci, które powołałam do życia. Ale mam w głowie wiele nowych historii, chciałabym spróbować stworzyć nowych bohaterów, dlatego aby mnie nie kusiło myślenie o kolejnych częściach z Agnieszką Birkut postawiłam na radykalne zakończenie. Oczywiście jest zawsze szansa na połączenie bohaterów z różnych książek i wykreowanie zdarzeń z czasu między wydarzeniami w Lubomierzu i Krakowie, tworząc „coś trzeciego”. Takie pomysły są wyzwaniem i być może tęsknota za bohaterami z Lubomierza sprawi, że fabuła ułoży się sama 🙂 

Przyznaje Pani, że mimo sympatii do bohaterek cyklu lubomirskiego postanowiła się z nimi rozstać, by opowiedzieć czytelnikom również inne historie. Zatem proszę przyznać, co nowego przygotowała Pani dla czytelników?

K.M: Najpierw chciałabym dokończyć cykl krakowski, wiem, że wielu czytelników czeka na kontynuację, bo Woskowe Lalki mają otwarte zakończenie, tak jak miały Długie cienie. 

Moim pisarskim marzeniem jest napisać fabułę o policjantach pracujących pod przykrywką. Niezwykle mnie ten temat fascynuje i staram się go zgłębiać, mimo że w Polsce jest mało materiałów na ten temat.

Marzy mi się także fabularna współpraca z Grażyną Biskupską (Jej książka Skorpion z wydziału Terroru też została wydana przez Wydawnictwo Melanż). Osoba Grażyny jest dla mnie inspirująca. Jest kobietą, która była naczelnikiem wydziału ds. zwalczania aktów terroru w Komendzie Stołecznej Policji, a potem naczelnikiem w Centralnym Biurze Śledczym Komendy Głównej Policji. Nadaje się idealnie na bohaterkę powieści. Jak Pan wie, bo czytał Pan wszytskie moje książki, lubię dawać główne role kobietom, ale nie wynika to z feministycznych zapędów, tylko chciałabym udowodnić, że niezależnie od płci można robić co się chce, jeśli się tylko lubi swoje zajęcie. 

Chciałabym mieć więcej czasu, aby doba miała czterdzieści osiem godzin, dzięki temu mgłabym więcej opowiedzieć 🙂

Cykl lubomierski dotarł do końca. Kiedy zatem powrócimy do drugiej serii Pani kryminałów czyli historii, których akcja rozgrywa się w Krakowie? 

K.M: Wirus mocno skomplikował moją pracę pisarską, więc na trzecią część Krakowa chwilę trzeba będzie poczekać. Nie mogę podać nawet przybliżonego czasu, bo kiedy zaczynam planować, przewrotny los pokazuje mi, że ma inne plany na zagospodarowanie mojego czasu 🙂

Lubomierz, dzięki Pani twórczości zyskał na sławie. Myślę, że warto odwiedzić to miasteczko na Dolnym Śląsku, by poznać miejsca, w których pracowała Agnieszka Birkut i Izabela Deroń. Jakie jeszcze inne atuty przemawiają ku temu, by odwiedzić to miejsce? 

K.M: Lubomierz jest uroczym małym miasteczkiem, które ma wyjątkowy klimat, a mieszkańcy są otwarci na gości. Jeśli ktoś przyjeżdża do Lubomierza i chce poznać jego historię napotyka na swej drodze osoby, które włożą całe serce w prezentację miasteczka. Lubomierz najbardziej znany jest z komediowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego (Sami Swoi, Kochaj albo rzuć, Nie ma mocnych), ale uważam, że wspominanie o tym na każdym kroku jest krzywdzące dla tego miasteczka i jego okolicy, która jest niezwykła. Kiedy pierwszy raz, trzy lata temu, przyjechałam do Lubomierza, to spacer przez miasto i jego okolice poruszył mnie. Tam jest zupełnie inaczej niż w Krakowie – architektura, układ budynków, miałam poczucie, że znalazłam się w  zupełnie innym świecie. 

Dolny Śląsk jest dla mnie nieodkrytym miejscem, wspaniałym. 

Zachęcam Pana do wycieczki, bo ma Pan do Lubomierza bliżej niż ja 🙂 Myślę, że w ciepły weekend taka wyprawa będzie miłym doświadczeniem 🙂

Okładki Pani książek przykuwają uwagę. Tak jak ich fabuła. Proszę powiedzieć, kto jest ich autorem oraz czy efekt finalny jest wynikiem wspólnych konsultacji?

K.M: Okładki to nie moja praca:) Autorem każdej okładki do mojej książki jest Wojtek Wawoczny (www.vavoq.com), który współpracuje z Wydawnictwem Melanż. Ja, Wojtkowi nic nie narzucam, bo dobra praca twórcza opiera się na swobodzie działania.  Kiedy dostaję zielone światło od wydawnictwa, że już czas pomyśleć nad okładką, to tylko “rzucam” hasłowo Wojtkowi o czym jest książka, a On robi resztę, czyli projekt, który mnie zachwyca. Wojtek umie wyłapać moje intencje i stworzyć obraz, który uzupełnia treść książki. 

Po pisaniu, to właśnie tworzenie okładki przynosi mi dodatkowe miłe emocje. To jest tak, jakby mi ktoś kazał jednym kadrem opowiedzieć cały film. Tym jest dla mnie okładka. 

Pani kariera zawodowa związana jest z radiem. Czy myślała Pani, aby zrobić słuchowisko Pani powieści kryminalnych?

K.M: Pracowałam w radio i bardzo to lubiłam. Dlatego z chęcią usłyszałabym swoje książki w formie słuchowiska radiowego. Osobiście lubię słuchać audiobooków i słuchowisk (ostatnio doskonale bawiłam przy słuchowisku Remigiusza Mroza Osiedle Rzniw), myślę że ta forma “czytania” ma dużą przyszłość. Jesteśmy coraz bardziej zabiegani, mamy mało czasu, aby siedzieć i czytać, a audiobooka można słuchać na przykład w aucie, kiedy stoi się w korku, czy słuchając go można sobie umilić sprzątanie. Zawsze mam jedną książkę w formie tradycyjnej, a drugą słucham na audiobooku. Wtedy mam też poczucie, że więcej nadrobiłam z czytania. Słuchanie działa na wyobraźnię, lepiej niż film czy serial. Pozwala słuchaczowi na wyobrażanie sobie po swojemu, a film/serial narzuca czyjeś wyobrażenie fabuły oraz bohaterów. 

W „Anatomii grzechów” Agnieszka Birkut staje przed trudnym moralnym wyborem – po której stronie się opowiedzieć? Proszę przyznać, czy jej decyzje są w stu procentach decyzjami, które Pani by podjęła?

K.M: Postać Agnieszki jest dla mnie everymanem, kimś, kim może być każdy z nas. Według mnie każdy może zostać postawiony przed trudną moralnie decyzją i póki przed nią nie stanie nie może na sto procent powiedzieć jakby się zachował. W teorii wiem co jest dobre, a  co złe, co trzeba byłoby zrobić, a co nie, kiedy widzimy, że dzieją się sprawy niezgodne z prawem. Ale uważam, że moralność zmienia się od okoliczności i ludzi, dla których mamy ją nagiąć.

Proszę wybaczyć prywatę, ale czy kiedyś zastanawiał się Pan co byłby Pan skłonny zrobić dla swojej żony jeśli zrobiłaby coś złego? Czy pomógłby Jej Pan jakby zrobiła coś, co jest niezgodne z prawem? Teraz, może mi Pan odpowiedzieć, że postąpiłby zgodnie z prawem, bo za błędy trzeba ponieść odpowiedzialność, ale czy tak by było? Nikt tego nie wie. Emocje, adrenalina i okoliczności powodują, że podejmujemy decyzje, nawet takie, których byśmy się po sobie nie spodziewali. W tej danej chwili wydaje nam się, że wybieramy mniejsze zło. 

Tak jak nikt nie może na sto procent powiedzieć, że nie zrobiłby krzywdy drugiemu człowiekowi, czy by nie zabił. Teoria teorią, a życie pisze zaskakujące scenariusze. 

Przyznam szczerze, że nie zawahałbym się nagiąć prawa, by pomóc swojej żonie.

„Anatomia grzechów” to już piąta książka w Pani dorobku pisarskim. Proszę przyznać, co jest dla Pani bodźcem do tworzenia intrygujących historii kryminalnych?

K.M: Chyba wyjdę na pesymistę 🙂 Moim bodźcem do pisania jest zło, które nas otacza. Tak dużo jest okrucieństwa, które ludzie tolerują z wygody, z obojętności, z chęci zysku czy uzyskania własnych profitów. Na świecie są równi i równiejsi, są ludzie, którym wolno więcej, bo mają układy, pieniądze lub są sprytniejsi. Niestety tak widzę świat.

Przyjaciółka kiedyś mnie zapytała, czy nie mogłabym, dla odmiany, napisać romansu. Zastanowiłam się nad jej pytaniem, ale szybko uznałam, że nie. Nie umiem opowiadać kolorowych bajek, bo w nie nie wierzę. Chyba jestem z tych osób, które są przekonane, że tak czy siak romans się skończy rozstaniem, a nie happ endem.

Nigdy nie lubiłam romantycznych komedii, a większość filmów, seriali czy książek obyczajowych mnie nudzi. Widzę świat brutalnie i z takiego świata czerpię bodźce dla moich historii.

Pani książki, ukazują nie tylko tajemnicze zbrodnie, lecz również pracę policyjną. Czy są one wynikiem przeprowadzonego researchu, konsultacji?

K.M: Mam konsultantkę od spraw patomorfologii i kryminalistyki – omawiam z nią pewne kwestie, bo sama lubię poznać prawdę. Zależy mi na tym, aby w pewnych aspektach fabuła była rzeczywista. Na przykład mam wymyśloną zbrodnię, ale sekcja zwłok jest już opisana tak, jakby to była realna zbrodnia. 

Co do pracy policji, to nie wszystko jest zgodne z realiami. Większość policjantów podkreśla, że ich praca jest często żmudna, nudna i jest przygniatająca ilość papierkowej roboty. Policjanci podkreślają, że czytelnicy czy widzowie nie chcieliby oglądać ich prawdziwej pracy, bo zazwyczaj nie jest tak ekscytująca jak się innym wydaje. Dlatego też ubarwiam działania moich policjantów, aby było dynamicznie i ciekawie. 

W recenzji „Anatomii grzechów” napisałem między innymi, że „Autorka stworzyła styl, którym nie tylko zaprasza nas do czytania, lecz przeżywania historii niczym w filmie, w którym klatka po klatce doznajemy mocnych kryminalnych doznań. Krótkie rozdziały tworzą w naszej wyobraźni wyjątkową atmosferę, która sprawia, że czytając czujemy się jakbyśmy oglądali film. Rzadko zdarza się, że książka dostarcza nam filmowych doznań. Lecz książki Kasi Magiery są gwarancją takich właśnie przeżyć – filmowych i książkowych”. Proszę przyznać w jaki magiczny sposób potrafi Pani z książki uczynić film?

K.M: Mój sposób pisania wynika z mojego sposobu myślenia. Jako krytyk filmowy, który kocha świat filmu, myślę filmowo. Nieustannie mam obrazy w głowie 🙂 Kiedy piszę, to zamykam oczy i widzę całą scenę, która się rozgrywa w mojej głowie i dopiero wtedy ją opisuję. 

Filmy i seriale stanowią dużą część mojego życia, dlatego taki styl tworzenia fabuły jest dla mnie naturalny. Piszę tak, jak widzę 🙂

Dziękuję za rozmowę, za miłe słowa o moich książkach i liczę na kolejną rozmowę przy następnej książce:)

RÓWNIEŻ DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ROZMOWĘ. ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW.

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…