Recenzje

BłysKOTliwy Burbur na tropie zbrodni

„Mamy morderstwo w Mikołajkach” to kolejna fenomenalna komedia kryminalna Marty Matyszczak. I choć tym razem to kot, gra pierwsze skrzypce autorka nadal zachwyca umiejętnością zaserwowania nam kryminalnej intrygi okraszonej nutą dobrego humoru. To, co skupiło moją uwagę, to nieco inny, poważniejszy charakter pisarski, jaki Marta Matyszczak ukazała w pierwszej części tego cyklu.

Marta Matyszczak zyskała sympatię czytelników doskonałą serią pt. „Kryminał pod psem” w której wraz z czworonożnym Guciem, Solańskim i Kwiatkowską uczestniczyliśmy w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek. Tym razem autorka stworzyła nową bohaterkę – błysKOTliwą kotkę o męsko brzmiącym imieniu Burbur. Dzięki temu do rąk miłośników komedii kryminalnych trafił pierwszy tom serii „Kryminał z pazurem” zatytułowany „Mamy morderstwo w Mikołajkach”.

Wraz z wspomnianą kotką będziemy dociekać prawdy dotyczącej zabójstwa znanego hotelarza. Zaraz zaraz, kto powiedział, że to musi być zabójstwo? A co jeśli mamy do czynienia z samobójstwem? Tego dowiemy się dzięki kotce o diabelskim charakterze i piekielnie trzeźwym oglądzie sytuacji. A wszystko to wydarzy się w urokliwych Mikołajkach.

Tutaj właśnie Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny. Jej życie rodzinne wydaje się być szczęśliwe, dopóki nie dowiadujemy się, że skrywa ona mroczną tajemnicę. Jej mąż Paweł Ginter jest komendantem miejscowej Policji. To właśnie on stanie na czele grupy zajmującej się sprawą odnalezienia na kładce ciała zwisającego mężczyzny. Tak jak wcześniej pisałem ślady nie wskazują jednoznacznie na samobójstwo.

Zatem komu mogło zależeć na śmierci mężczyzny? Może Peterowi Wincklerowi, który przyjechał na Mazury odwiedzić ziemię swoich przodków? Doświadczenie policjanta nie jest jedynym narzędziem w rozwiązaniu tej zagadki. Jak się okazuje pomoc Burbura jest ogromnym wsparciem.

Nie ukrywam, że ta sympatyczny i charakterna kotka szybko skradła moje serce. Cięta kocia riposta oraz trzeźwy ogląd otaczającej rzeczywistości to cechy, które sprawiły, że ta kotka na dobre zaKOTwiczyła w moim czytelniczym sercu.

„Mamy morderstwo w Mikołajkach” to kolejna fenomenalna komedia kryminalna Marty Matyszczak. I choć tym razem to kot, gra pierwsze skrzypce autorka nadal zachwyca umiejętnością zaserwowania nam kryminalnej intrygi okraszonej nutą dobrego humoru. To, co skupiło moją uwagę, to nieco inny, poważniejszy charakter pisarski, jaki Marta Matyszczak ukazała w pierwszej części tego cyklu. Owszem jest kryminał oraz komedia, lecz ich przekaz zdaje się być nieco inny. Kryminalny akcent jest tu ważny. Lecz najważniejszy zdaje się wątek dotyczący życiowych problemów głównych bohaterów. Dzięki temu, autorka ukazuje swoje inne, nowe oblicze, utwierdzając mnie w przekonaniu, że z każdą kolejną książką rozwija swój i tak już fenomenalny kunszt w tworzeniu Najlepszych Interesujących Książek. Bo nie da się ukryć, że te wywodzące się spod pióra Marty Matyszczak takie właśnie są!

Autorka w błysKOTliwy sposób ironizuje z otaczającej nas rzeczywistości. A ja przyznaję, że Burbur i poznany we wcześniejszych książkach Gucio, to mój najukochańszy zwierzęcy komediowo-kryminalny duet. Dlatego też z nieskrywaną przyjemnością Czyt-NIK poleca! Czyt-NIK patronuje.

Za egzemplarz recenzencki wraz z dedykacją serdecznie dziękuję Marcie Matyszczak oraz Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…