Wywiady

Wywiad z MACIEJEM ZARAŃSKIM

Maciej Zarański – prezes Fundacji Klub Innowatora. Self-publisher. Autor książek. Zadebiutował w 2017 roku powieścią „Powrót Sowy”. Twórca NISZY Targów Książki Niezależnej i Artystycznej. Prowadzi we Wrocławiu Drukarnię typograficzną Otwarta 12, w której podczas pracy używa metalowych czcionek. Z zawodu jest kucharzem. Jest również absolwentem politologii po Wyższej Szkole Zarządzania i Finansów we Wrocławiu. Skończył również Wyższą Szkołę Biznesu w Nowym Sączu.

Zapraszam do wywiadu z Autorem książki „Odwilż”.

Zadebiutowałeś w 2017 roku powieścią „Powrót Sowy”. Następnie pojawiła się „Indy”. W tym roku pojawiła się „Odwilż”. Co nowego w tej historii przygotowałeś dla swoich czytelników?

M.Z: Przede wszystkim, jest to kontynuacja dwóch poprzednich książek. Oczywiście tak jak w tej, tak i w kolejnych, wątki będą się rozszerzać i będziemy dokładniej poznawać poszczególnych bohaterów oraz nowe tajemnice, które splatają się w jedną większą

„Odwilż” to pierwszy polski thriller w odcinkach. To zeszyt pierwszej serii „Kat”, będącej kontynuacją „Powieści Sowy”. Przyznaj proszę, na ile części rozpisałeś tę historię?

M.Z: Sezon „Kat” powinien mieć około pięciu, maksymalnie siedmiu zeszytów. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, w jaki sposób opowiem wciąż tworzoną historię Adama Sowińskiego. Książka pisana jest na bieżąco, chociaż kamienie milowe całości są ustawione. Dodam tylko, że na dość grząskim gruncie, a więc prawdę mówiąc ja sam nie wiem jak ta książka się potoczy i skończy.

Nie ukrywam, że zaintrygował mnie pomysł stworzenia thrillera w odcinkach? Skąd pomysł na taką formę?

M.Z: Żyjemy w szybszych czasach, a seriale pozwalają na poznawanie całości po kawałku, kiedy tylko mamy na to czas. Kręci mnie myśl, a teraz już jest to potwierdzone info od czytelników, że ktoś może czekać z niecierpliwością na kolejną część, która wydawana jest mniej więcej co miesiąc. Chciałbym skłonić ludzi do powrotu do czytania książek.

We wstępie przyznajesz, że zeszyt, który trafił do czytelników jest formą hołdu oddanego dwóm innowacjom. Którym?

M.Z: Oczywiście to powstanie powieści gazetowej, odcinkowej i rewolucja przemysłowa, która w drukarstwie wykonała ogromy skok, dzięki któremu te odpowiedniki dzisiejszych seriali, mogły być drukowane codziennie.

W swej twórczości zapraszasz nas w Góry Sowie oraz do miejscowości, z której pochodzisz. Przyznam, że umiejscowienie akcji w Nowej Rudzie, sprawiło, że chętnie wybiorę się w te rejony. Dlaczego jeszcze warto odwiedzić Twoje rodzinne miasto?

M.Z: Mogę nie być obiektywny, ale warto jest tam pojechać i odnaleźć coś dla siebie. Czy to miasto, okoliczne wsie, atrakcje, czy też góry, które można przemierzać nawet z małymi dziećmi. Kilkukrotnie oprowadzałem po Nowej Rudzie znajomych, którzy wiedzieli o powstawaniu „Powrotu…” i bardzo ich zainteresowała historia i klimat Nowej Rudy. Być może w przyszłości będę organizował wycieczki, gdzie będziemy sobie chodzić po miejscach i oglądać je przy czytaniu fragmentów.

Jesteś self-publisherem. Podczas NISZY czyli Targów Książki Niezależnej i Artystycznej, będąc w Twojej Drukarni Otwarta 12, dowiedziałem się między innymi, że E.L. James, Michael Sullivan, George Orwell, Paulo Coelho, J.K. Rowling czy Stephen King rozpoczynali jako self-publiserzy? Kim jest self?

M.Z: To osoba, która za wszelką cenę, na własnych warunkach chce opowiedzieć swoją historię. Próbuje stać się nieśmiertelnym, poprzez publikacje swojej opowieści.

Prowadzisz drukarnię typograficzną, w której podczas pracy używasz metalowych czcionek. Wytłumacz proszę co różni Twoją drukarnię od innych?

M.Z: Oprócz używania starej technologii, która już w latach dziewięćdziesiątych została uznana za martwą, jest to miejsce, które stało się osią rozwoju zawodowego i osobistego. Nie, nie jestem couchem ani doradcą zawodowym, po prostu oprócz praktykantów na Otwartą 12 przychodzą różni ludzie, którzy są zafascynowani tym miejscem. Razem z nimi staramy się realizować różne projekty. Między innymi Storygeddon – książka od tematu do sprzedaży w weekend.

W Twojej twórczości czuć pasję nie tylko do tworzenia wciągającej historii. Widoczna jest tutaj miłość do typografii. Co ukształtowało w Tobie tę miłość?

M.Z: Bardzo dziękuję. Myślę, że zrobiły to stare książki, drukowane jeszcze czcionkami. Sentyment do pożółkłego papieru, odciśniętych czcionek czy ilustracji. No i zapach. Tak, zapach mnie uzależnił. Wchodząc do Drukarni pierwsze co robię, to wchodzę na halę maszyn i wciągam głęboko w płuca ten „bukiet Gutenberga”.

Z zawodu jesteś kucharzem, jak i również co już wiemy drukarzem typograficznym. Jesteś również absolwentem politologii po Wyższej Szkole Zarządzania i Finansów we Wrocławiu. Skończyłeś również Wyższą Szkołę Biznesu w Nowym Sączu. Jednak ciekawi mnie jaką wymyślną potrawą określiłbyś Twoją działalność właśnie w sferze literatury oraz zamiłowania do drukowania?

M.Z: Polski bigos 😉

Myślę, że seria „Kat” doskonale przyjęłaby się również jako słuchowisko radiowe. Czyim głosem obdarzyłbyś Adama Sowińskiego?

M.Z: Nieskromnie powiem, że znajomi cały czas namawiają mnie na nagranie audiobooka. Natomiast gdybym mógł wybrać taki głos, to prawdopodobnie zaangażowałbym kogoś zupełnie nieznanego, być może studenta, studentkę z jakiejś szkoły teatralnej. W Polsce zbyt mało szans daje się młodym ludziom z potencjałem ale bez dorobku.

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ROZMOWĘ. ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW LITERACKICH.

 

 

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…