Wywiady

Wywiad z KATARZYNĄ MAGIERĄ

Katarzyna Magiera – Krytyk filmowy, specjalista wizażu i stylizacji, trener kreowania wizerunku. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej w zakresie filmoznawstwa. Pracowała w krakowskim kinie Pod Baranami. Współpracowała ze stacjami radiowymi: Radio Złote Przeboje, Antyradio, Radiofonia – w tej stacji prowadziła autorski program filmowy Sjużet. W radiu internetowym Bez Kitu współprowadziła audycję o kinie indyjskim. Jest współautorką monograficznego tomu Studiów Filmoznawczych, zatytułowanego Bollywood – prawdy i mity. Kino i literatura to dziedziny, które ją pochłaniają. Miłośniczka klasycznego kina hollywoodzkiego, indyjskiego oraz polskiego. Interesuje się seryjnymi mordercami, fascynuje ją praca policji. Lubi czytać i pisać książki kryminalne.

Zapraszam do wywiadu z Autorką książki „Woskowe lalki”.

Jest Pani krytykiem filmowym. Proszę powiedzieć, czy fakt ten ułatwia Pani tworzenie fabuły książki? Czy często widzi ją Pani niczym filmowe klatki, które następnie przelewa na papier? Czy bycie krytykiem filmowym jest ułatwieniem, czy też utrudnieniem?

K.M: Filmy i seriale od zawsze były moją pasją i hobby, a potem stały się też pracą, którą uwielbiam. Zawsze myślę kadrami filmowymi i kiedy wymyślam moje historie, to w głowie od razu tworzy mi się mini film. Widzę bohaterów, miejsca i wydarzenia. Dla mnie to ułatwienie, ponieważ gdy zamykam oczy, widzę to, co chcę opisać. Mam szeroki przekrój filmów z całego świata i na pewno jest to pomocne przy tworzeniu własnych fabuł. Ale nie możemy zapominać, że bycie krytykiem filmowym, to nie tylko siedzenie w kinie, czy oglądanie Netflixa i HBO GO, to także konieczność (i przyjemność) sięgania po inne gałęzie związane z kulturą. To wszechstronna wiedza (nawet ogólnikowa) oraz chęć patrzenia z ciekawością na świat jest tym, co ułatwia opowiadanie nowych fabuł.

Pozostańmy w tematyce filmowej. Którą z książek chciałaby Pani zekranizować, i kogo obsadziłaby Pani w rolach głównych?

K.M: Kiedy pisałam pierwszą książkę, czyli „Echo Milczenia” faktycznie wyobrażałam ją sobie jako czteroodcinkowy serial. Miałam w głowie aktorów, którym chciałabym powierzyć role, ale nie chciałabym wymieniać konkretnych nazwisk, aby nie zaburzać czytelnikom ich wyobrażenia postaci książkowych. Każdy czyta po swojemu i każdy inaczej wyobraża sobie daną postać. A kiedy zostanie ona zwizualizowana, to trudniej jest stworzyć własny jej obraz. Ja tak miałam z bohaterami książki z cyklu Chyłka Remigiusza Mroza. Czytając kolejne części, widzi się już narzucone przez kogoś twarze. I tu można wskazać wyższość literatury nad kinem. Książka pozwala na pracę własnej wyobraźni, a kino narzuca czyjąś wizję, odbierając w pewnym sensie widzom możliwość tworzenia własnych wyobrażeń.

Akcja książek „Echo milczenia” i „Długie Cienie” rozgrywa się Lubomierzu na Dolnym Śląsku. Historię zawartą w „(Nie)Sława” oraz „Woskowe lalki” osadziła Pani w Krakowie, czyli w Pani rodzinnych stronach. Czy w przyszłości zamierza Pani umieścić akcję swej książki w innych miastach?

K.M: Wybierając miejsca akcji do książek, kierowałam się dwoma kategoriami. Lubomierz, bo to miasteczko, które kojarzyło mi się z filmami, a takiego właśnie miejsca potrzebowałam. Natomiast Kraków właśnie dlatego, że to moje rodzinne miasto i znam je najlepiej. Nie myślałam jeszcze, czy zaczynając kiedyś nowy cykl, będę szukać innego miejsca. Być może. Czasem czytelnicy do mnie piszą i proponują swoje miejscowości 🙂 A może wymyślę nowe miejsce? Wtedy będę mogła wykreować przestrzeń dowolnie, wedle własnej wyobraźni. Lubię szukać i poznawać, więc można zakładać różne scenariusze:)

Podkomisarz Agnieszka Birkut, czy komisarz Natalia Gwiazdowska. Do której z bohaterek jest Pani bliżej emocjonalnie. W której z nich jest więcej Katarzyny Magiery?

K.M: Wydaje mi się, że pewne moje cechy znajdują się w Agnieszce Birkut, aczkolwiek przyjaciele i znajomi, którzy czytali moje książki ,odnajdują mnie w Sabinie Jankowskiej. Chociaż sądzę, że wynika to z pasji i zawodu, jaki nadałam tej bohaterce. Natalia Gwiazdowska jest skrajnie inną postacią ode mnie. Stworzyłam ją z różnych cech ludzi, których znam. Choć z biegiem akcji zarówno Agnieszka, jak i Natalia mocno się zmieniają. Jestem w trakcie pracy nad trzecią, ostatnią, częścią historii z Lubomierzem w tle i w tej części postać Agnieszki Birkut zaskoczy czytelników. Pod wpływem przeżyć i doświadczeń musi ona ulec przemianie. Nie może pozostać niezmienna.

„Woskowe lalki” to czwarta książka w Pani pisarskiej karierze. Tą książką podnosi Pani poprzeczkę, mierzy wysoko. Ukazuje Pani swój niebywały talent, do kreowania wciągających historii i makabrycznych zbrodni. Czego jeszcze możemy spodziewać się po Pani twórczości?

K.M: Dziękuję za tak miłe słowa. „Woskowe Lalki” to wyjątkowa dla mnie książka, bo stanowi efekt dwudziestu lat gromadzenia przeze mnie materiałów o seryjnych mordercach. Od lat ten temat mnie interesuje. Mam wrażenie, że z każdą kolejną książką moja wyobraźnia się otwiera. To zabrzmi makabrycznie, ale sposobów na uśmiercenie człowieka jest tak dużo, że można wymyślić jeszcze wiele ciekawych historii. Może się wydawać, że seryjnych morderców w literaturze, filmach i serialach było tak dużo, że nie da się wymyślić nic nowego, zaskakującego i nieprzewidywalnego. Ale osobiście jestem pewna, że jak się dobrze pogłówkuje to można czytelnika/widza zadziwić, co jest największą sztuką i wyzwaniem. Ja przy pisaniu książek mam też konsultantów, głównie od patomorfologii, więc omawiam z nimi wymyślone przeze mnie zbrodnie. Zawsze są zaskoczeni, ale i podekscytowani, bo mogą mi pomóc przejść przez sekcję zwłok czy miejsca zbrodni, których w rzeczywistości nie mogą badać.

Pracowała Pani z różnymi stacjami radiowymi. Czy myślała Pani, by historię jednej z książek ulokować w tym temacie np. zbrodnia na antenie, w której jedynymi świadkami są słuchacze…?

K.M: To doskonały pomysł na fabułę. Jestem zdania, że każde miejsce jest dobre, aby napisać interesujący kryminał. Wystarczy mieć dobry motyw, a miejsce i ofiara się do tego dopasują. Pomysł ze zbrodnią w radio jest ciekawy, bo znaczna część śledztwa musiałaby się opierać na dowodach dźwiękowo- słuchowych. To wymagałoby precyzyjnego działania. To Pana pomysł, więc może Pan go pociągnie dalej? 🙂 Zachęcam 🙂

Interesuje się Pani seryjnymi mordercami. Proszę powiedzieć, historię, którego seryjnego mordercy chciałaby Pani umieścić w swej twórczości.

K.M: Owszem, od ponad dwudziestu lat interesuje się tym tematem, ale mnie interesuje on od strony psychologicznej, a nie konkretnej osoby. Ciekawią mnie motywy działania takich sprawców, co i kiedy musi się wydarzyć w życiu, aby stać się takim sprawcą. Serial Netflixa „Mindhunter” świetnie ujmuje ten temat. Mnie ostatnio od nowa zaczął interesować Ted Bundy, również za sprawą dokumentalnego serialu Netflixa. Ten serial przeraził mnie, a rzadko coś tak na mnie teraz działa. Uświadomił mi, że mimo iż mam szeroką wiedzę z zakresu seryjnych morderców, a zwykle jestem ostrożna w kontaktach z ludźmi, to gdybym spotkała na swojej drodze kogoś takiego jak Bundy, to jestem pewna, że moja czujność zostałaby uśpiona. To niepokoi. Chciałabym, aby fabuły książek czy seriali skupiały się na seryjnych jako ludziach, którzy nie tylko są potworami robiącymi krzywdę innym, ale aby można było zrozumieć ich działanie. Oczywiście nie chodzi mi o usprawiedliwienie ich czynów, ponieważ nie każdy, kto ma trudne dzieciństwo czy patologiczną rodzinę zostaje seryjnym mordercą. To znacznie bardziej złożony proces, co udowadnia osoba Teda Bundy’ego. W mojej ocenie najważniejsze jest, aby seryjni mordercy nie stawali się idealizowanymi bohaterami. Aby przestali być gloryfikowani jak Hannibal Lekter, czy Dexter. Polecam serial American Crime Story: „Zabójstwo Versace”. Ten serial w mistrzowski sposób opowiada historię prawdziwego seryjnego mordercy (Andrew Cunanan), ale robi to w wyjątkowy sposób, niepozwalający polubić głównego bohatera, a mimo to widz chce oglądać dalej. To jest sposób, w jaki chciałabym tworzyć moich antybohaterów. Za dużo jest teraz w literaturze i filmach/serialach pokazywania, że zło jest atrakcyjniejsze i bardziej opłacalne. Do tej pory było tak, że zło na końcu było ukarane, a teraz coraz częściej, twórcy szukając nowego sposobu na przyciągnięcie uwagi czytelnika/widza idą w stronę, w której to negatywny bohater może liczyć na poklask i kibicowanie mu. Pozytywna postać to naiwniak, który musi przegrać w brutalnym świecie.

Pani książki intrygują, elektryzują. Okładki Pani książek również. Nie sposób oderwać od nich wzroku. Czy według Pani, to co pojawia się na okładce ma znaczenie, ma wpływ na wybór czytelnika, po którą książkę sięgnąć?

K.M: Dla mnie okładka książki ma ogromne znaczenie. Tak jak mówiłam na początku, myślę kadrami filmowymi, więc okładka jest dla mnie wizualną zapowiedzią tego, czego możemy się spodziewać po treści. Jest tym jednym idealnym kadrem, który jest kwintesencją treści książki. Niby się mówi, że nie ocenia się książki po okładce, ale to nie jest prawda. Wszyscy jesteśmy wzrokowcami, liczy się pierwsze wrażenie. Jeśli książka ma przyciągającą wzrok okładkę, to jest większa szansa, że weźmie się ją w księgarni do ręki i przeczyta opis “na plecach”. I to jest pierwszy krok do nabycia książki. Wydawnictwo Melanż współpracuje z grafikiem Wojtkiem Wawocznym, który jest autorem wszystkich moich okładek. Lubię współpracę z Wojtkiem, gdyż błyskawicznie i celnie  wyczuwa co mam w głowie i jaki obraz. Wyznaję zasadę, że każdy zna się na swojej pracy najlepiej, więc z mojej strony Wojtek ma swobodę działania. Zwykle w dwóch – trzech zdaniach opowiadam Mu, o czym jest książka, a reszta już należy do niego. Jak do tej pory nie zawiodłam się, a po reakcjach czytelników mogę wywnioskować, że i na nich okładki robią wrażenie. A to zawsze miły dodatek do pozytywnego całokształtu odbioru.

W wyniku obecnej sytuacji w związku z zagrożeniem epidemiologicznym Pani spotkania autorskie, które miały odbyć się w Empiku (11.03 Kraków, 12.03 Warszawa) zostały odwołane. Proszę powiedzieć, na kiedy planowane są te spotkania? Gdzie można uzyskać informacje o nowych terminach?

K.M: Niestety tak się nieszczęśliwe złożyło, że spotkania w Empikach, które były ustalone już od stycznia wypadły w tak nieciekawym okresie. Nikt nie mógł tego przewidzieć. Liczę na to, że kiedy sytuacja epidemiologiczna się uspokoi, to będę mogła odbyć spotkania z czytelnikami. Jestem gadułą i lubię rozmawiać. Każdy kontakt z żywym czytelnikiem jest dla mnie ekscytującym wydarzeniem. Oczywiście nie jestem w stanie teraz podać konkretnych dat, ale wszelkie informacje o wydarzeniach z moim udziałem będzie można znaleźć na moim fanpage, jak i na profilu Wydawnictwa Melanż.

„Echo milczenia”, „Długie cienie”, „(Nie)Sława” oraz „Woskowe lalki”, to Pani książki, które zapewniły mi wiele wrażeń. Dzięki nim mogłem uczestniczyć w morderczej intrydze i przeżyć niezapomniane chwile. Proszę powiedzieć, dlaczego jeszcze warto sięgnąć po Pani książki? I kiedy możemy spodziewać się następnych?

K.M: Jest mi miło słyszeć takie słowa o moich książkach. Moim celem było i jest sprawiać ludziom przyjemność. Chciałabym, aby czytelnicy czas spędzony z moimi książkami mieli za relaksujący i ciekawy. Moje książki to także moja przyjemność. Uwielbiam pisać i chciałabym to robić zawodowo. W moich książkach zawsze zamieszczam, to co mnie interesuje i ciekawi. To, co powiem, może zabrzmieć górnolotnie, ale jestem fanką Quentina Tarantino i zawsze chciałam stworzyć coś na wzór jego postmodernistycznych dzieł. Dlatego „Echo Milczenia” można czytać na dwóch poziomach. Ta książka to mozaika, którą jeśli przeczyta miłośnik kina, to znajdzie dodatkowe znaczenia oraz radość odkrywania powiązań. Natomiast „(Nie)Sława” to zapis moich obserwacji o świecie celebrytów. Tego, co mnie w nim dziwi, zaskakuje i irytuje. Ta książka to fikcja, która odnajduje się w realności. Moje książki to nie tylko zagadki kryminalne, ale i zabawa popkulturą. Tym, co nas otacza. Kiedy następna książka? Hmmm to wszystko będzie zależeć od tego, jak się potoczy sytuacja z wirusem w naszym kraju. Jakie będą opóźnienia. Wiem, że kolejną książką będzie trzecia część historii z Lubomierzem w tle. Będzie to zamknięcie trylogii.

Dziękuję za rozmowę i pozytywne recenzje wszystkich moich książek. Będę także czekać na opinie i wrażenia innych czytelników.

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ROZMOWĘ. ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW.

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…