Wywiady

Wywiad z IZABELĄ BUCKĄ

Izabela Bucka – zodiakalny Skorpion, nauczycielka. Ukończyła polonistykę i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim. Wielbicielka twórczości Lyncha, Almodovara i Murakamiego. Mieszka i pracuje w Łodzi.

Zapraszam do wywiadu z autorką powieści „Ale mnie strzeż od wszelkiego złego”, który ukazał się nakładem Wydawnictwo Novae Res.

 

 

„Ale mnie strzeż od wszelkiego złego” to Pani debiut literacki. Tłem książki są wydarzenia tak zwanej akcji T4, w ramach której podczas II wojny światowej doszło do wymordowania kilkudziesięciu tysięcy pacjentów polskich szpitali psychiatrycznych. Skąd pomysł na taką historię?

I.B: Od dziecka słyszałam o tragedii pacjentów szpitala psychiatrycznego w Warcie, wymordowanych w czasie II wojny światowej, zwłaszcza, że pochodzę z pobliskiego Sieradza. Ale dopiero jako osoba dorosła dowiedziałam się, że była to „akcja”, a nie jedno zdarzenie. To znaczy szpitali, gdzie Niemcy dokonali eliminacji „istnień niewartych życia” było więcej, a liczba ofiar, osób z zaburzeniami psychicznymi i niepełnosprawnych, sięga kilkudziesięciu tysięcy, a być może i kilkuset. Była przygotowana na najwyższym szczeblu władz nazistowskich i bezlitośnie przeprowadzona w szpitalach na terenach polskich i nie tylko. Natomiast w powszechnej świadomości prawie nie istnieje. To jest historia zapomniana, pominięta. Mało osób, nawet interesujących się historią, słyszało o akcji t4 i zna skalę tej zbrodni. Szczególnie uderzył mnie fakt, że niewiele jest powieści, które podjęły ten temat, a przecież historii wojennych w literaturze jest mnóstwo. To poprzez literaturę możemy przekazać coś więcej niż historyczne fakty. Poznajemy tam ludzi, wyobrażamy sobie, co odczuwali i próbujemy ich zrozumieć.

Przyznaje Pani, że debiutancka powieść, to historia, która upomina się o tych, co „krzyczą, choć nikt ich nie słyszy”. Czy zatem książka ta powstała z potrzeby serca, czy może konieczności wzbudzenia świadomości społecznej podejmowanego tematu?

I.B: I jedno i drugie. Opisanie tej historii było dla mnie ważne nie tylko dlatego, że jest nieznana albo zapomniana. Ale przede wszystkim dlatego, że dotyczy bezbronnych, niewinnych osób i tak już pokrzywdzonych przez los, tkwiących w klatce swoich koszmarów, odrzuconych, lekceważonych. Bardziej wrażliwych od reszty „normalnego” społeczeństwa. Nie potrafili się obronić, nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, co się wokół nich dzieje, co ich czeka. Musiałam napisać tę okrutną opowieść, by przywrócić pamięć o ofiarach akcji t4, by oddać głos osobom cierpiącym na zaburzenia psychiczne i zwrócić uwagę na ich problemy.

Pani książką została zauważona i doceniona. Jest Pani zdobywczynią pierwszego miejsca w konkursie „Literacki Debiut Roku”. Czy zatem jest Pani pisarka spełnioną, czy nadal poszukuje swojej twórczej drogi?

I.B: Nie jestem pewna, czy po wydaniu pierwszej książki mogę już tytułować się pisarką, a już na pewno nie spełnioną. Na pewno wydanie książki było marzeniem, które udało mi się spełnić. Mogę natomiast powiedzieć, że czuję się pisarką w takim znaczeniu, że mam potrzebę opowiadania historii, które siedzą w mojej głowie i muszą wyjść na światło dzienne. Sprawia mi przyjemność nadawania im literackiego kształtu. Następne tematy czekają w kolejce na swój czas.

Jest Pani wielbicielką twórczości Pedro Almodovara i Davida Lyncha? Któremu z tych reżyserów powierzyłaby Pani nakręcenie filmu na podstawie Pani książki? A może wolałaby Pani napisać nową powieść z Harukim Murakami?

I.B: Oniryczność Lyncha, surrealizm Murakamiego, absurd Almodovara wpłynęły na moją wyobraźnię. Na pewno czerpię z ich sposobu patrzenia na rzeczywistość i ujmowania  jej. Współpraca z mistrzami lub chociażby obserwowanie ich przy pracy to doświadczenie, o którym chyba nie mogę nawet marzyć. Jeśli ekranizacja to z pewnością Lynch i atmosfera tajemniczości, ale skłonność do fantazjowania Murakamiego też mi imponuje.

Jest Pani nauczycielką, a także absolwentką Maszyny do pisania, szkoły uczącej młodych adeptów sztuki pisania. Proszę powiedzieć łatwiej jest uczyć, czy być nauczanym?

I.B: Każda z tych opcji wymaga interakcji z innymi ludźmi i to jest najważniejsze – relacje, konfrontacja. Poznać podejście, postawę, sposób myślenia drugiej osoby. Wtedy każdy uczy się od każdego, niezależnie po której stronie biurka siedzi. Ja zawsze lubiłam się uczyć, a jako nauczyciel wiem, że dzielenie się wiedzą z innymi to najlepsza nauka.

Wymyślanie fabuły, research, czy przelewanie historii na papier. Który z etapów pisania jest dla Pani największą przyjemnością twórczą?

I.B: Lubię wymyślanie fabuły, pozwalam wyobraźni wędrować, błądzić, płynąć, zaszaleć. Pozwalam sobie na burzę mózgu. Myśli wędrują czasem szybciej niż mogę je zapisać. Cieszę się, kiedy pojawiają się nowe pomysły, a potem wszystko układa się w całość.  Jeśli chodzi o research to najciekawszą jego stroną jest poznawanie nowych, ciekawych  ludzi i odkrywanie nowych rzeczy. Natomiast przelewanie historii na papier jest już trudniejszą pracą, którą trzeba kontrolować, ale to dopiero tutaj powstaje opowieść, postacie i miejsca ożywają, wszystko nabiera realnych kształtów albo nierealnych, zaczyna się coś dziać. Ta część pracy jest dla mnie najważniejsza.

Ostatnio słyszałem, że pisarz to człowiek chodzący z karteczkami w kieszeni, bo nie wiadomo kiedy wpadnie do głowy pomysł na fabułę. Ciekaw jestem, jak to jest w Pani przypadku? Czy pomysły na daną scenę w książce zapisuje Pani w głowie, czy może w specjalnym notesie?

I.B: Jeśli jakiś pomysł przychodzi mi do głowy, natychmiast go zapisuję. Najczęściej w telefonie. Nie polegam szczególnie na swojej pamięci. Tyle myśli pojawia się w nieoczekiwanych momentach, niekoniecznie wtedy, kiedy się na nie czeka. Zdarza się, że na moment przed zaśnięciem podnoszę głowę, by coś zapisać. Ale zauważyłam, że jeśli ten pomysł jest dobry albo szczególnie ważny i tak po jakimś czasie sam do mnie wraca.

Ok, jeśli jesteśmy już przy samym procesie twórczym. Czy ma Pani jakieś specjalne miejsce do pisania – strych, piwnica, specjalny salon? Czy wówczas całkowicie odcina się Pani od rzeczywistości i ludzi? Czy może obecność domowników jest dla Pani pomocna?

I.B: Mam swój ulubiony fotel w kąciku pokoju. A obok zapaloną lampkę. Cisza i świat skupiony tylko na wyobraźni i na myślach w mojej głowie.  Moi najbliżsi starają się mi nie przeszkadzać. Każdy z nas ma swój kawałek i moment prywatnej przestrzeni. Ale piszę najczęściej późnym wieczorem. Wtedy koncentruję się najlepiej.

„Ale mnie strzeż od wszelkiego złego” to powieść, która bardzo dobrze została przyjęta przez czytelników. Opinie na temat tej książki są bardzo pozytywne. Proszę powiedzieć, czy ten fakt jest dla Pani budujący, czy może jednak opinie innych nie mają znaczenia?

I.B: Oczywiście, że opinie czytelników są dla mnie ważne, najważniejsze. Są w zasadzie najlepszym wynagrodzeniem i motywacją do dalszej pracy. Jestem wzruszona, kiedy czytelnicy opowiadają mi o swoich odczuciach po przeczytaniu książki. Wtedy wiem, że przekazałam moją historię tak, że oddziałuje na ludzi i zapada w ich pamięć, a o to mi chodziło.

Pani debiut literacki, spowodował, że jako pisarka jest Pani zauważona w świecie literackim. Czy ten świat jeszcze o Pani usłyszy? Proszę powiedzieć jakie ma Pani twórcze plany na przyszłość?

I.B: Teraz chciałabym wydać kolejną książkę. Już jest prawie, prawie gotowa. To powieść współczesna. Kolejne tematy i opowieści już czekają w moje głowie na swój czas. Mam nadzieję, że nadejdzie.

A na zakończenie wywiadu, mamy jeszcze jedno pytanie od czytelnika, Pana Łukasza Nowaka, laureata czyt-NIKowej zabawy: czy do napisania dobrej książki wystarczy dobre techniczne rzemiosło czy też trzeba mieć „to coś” dar i talent?

I.B: Na to pytanie mogę odpowiedzieć jako czytelnik. Sprawnie napisane książki dobrze się czyta. Ale są opowieści, których autor wciąga nas w wir swojej wyobraźni i fantazji, angażuje nas. Historie przefiltrowane przez osobowość autora, który otwiera się przed nami na moment lektury i zaprasza do uczestniczenia w tej historii, tworzenia swoich rozdziałów. To dzielenie się częścią własnego świata jest dla mnie swoistym darem. Daje nam coś więcej niż jedynie przyjemną lekturę.

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA ROZMOWĘ. ŻYCZĘ DALSZYCH SUKCESÓW.

guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

jeszcze chwilka…