1 z 10, czyli morderstwo w kampusie.
Jeśli od książki oczekujecie, świetnej zabawy oraz wybuchowej dawki śmiechu, to lepiej trafić nie mogliście. „Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin to doskonały adres bowiem to tutaj, znakomita zabawa i salwy śmiechu witają nas od progu. I już na dzień dobry w toalecie, na drugim piętrze budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego wraz z dwiema sprzątaczkami odnajdujemy zwłoki profesora doktora habilitowanego Ernesta Karasia. To, co Jadwiga i Aniela przeżyły przeszywa nas do szpiku kości. Chłoniemy te emocje całym swoim jestestwem. A to za sprawą sprawnie operowanego pióra Aleksandry Rumin. Aż dziw bierze, że autorka debiutuje. Język, wyjątkowe poczucie humoru i arcymistrzowskie sklejenie fabuły okraszone komediowym aromatem daje mieszankę wybuchowej zabawy.
Zasiadając to lektury tej książki, musicie pamiętać o dwóch rzeczach. Mocno trzymajcie ją w ręku, by nie wypadła Wam podczas śmiechowej „trzęsawki”. A po drugie ulokujcie się na twardym podłożu, by nie zarwać siedliska. Nie to żebym miał coś do Waszej wagi – broń Boże. Otóż owa trzęsawka i gruby kaliber komediowej amunicji zatrzęsie w posadach nie jedno lokum miłośników komedii kryminalnej. I śmiem twierdzić, iż ostatnie anomalia pogodowe, nie są wynikiem zmian atmosferycznych. Po prostu Aleksandra Rumin w błyskawicznym tempie zdobywa naszą sympatię. Wdziera się do naszych umysłów i serc pragnących wybuchowej dawki, którą ta książka zapewnia. Autorka lotem błyskawicy wedrze się do czołówki komedii kryminalnej, która na polskim rynku wydawniczym cieszy się coraz większą sympatią. I bardzo dobrze! A co takiego wyjątkowego jest w tej książce? Dosłownie wszystko! Fabuła, język, ogromne poczucie humoru i talent przełożenia tego na papier daje nam trzysta stron czystego humoru. Mamy tu również morderczą intrygę. Komu mogło zależeć na śmierci wykładowcy, który wielu studentom oraz pracownikom uczelni nachytał biedy. I dla wielu z nich zabójstwo Karasia oznacza nie tylko kres jego żywota, lecz i problemów których im przysporzył. Wykorzystywani i szantażowani mogą spać spokojnie bowiem ktoś już zadbał, by profesor zasnął snem wiecznym. A my na pewno nie zaśniemy przy lekturze tej książki.
Z debiutancką komedią kryminalną Aleksandry Rumin warto zarwać noc, która przeobrazić może się w przezabawną przygodę. I choć dochodzi do morderstwa, niewielu kwapi się do schwytania sprawcy, bo i po co karać kogoś, kto tak naprawdę uczynił zadowolenie wśród licznego uczelnianego grona. I tak sobie myślę, że Aleksandra Rumin łamie pewną definicję komedii kryminalnej. Co prawda mamy do czynienia z morderstwem, lecz autorka bardziej uwypukla aspekt obyczajowo-moralny. „Zbrodnia i Karaś” to książka, która ciekawie splata ze sobą te dwa elementy, a umiejętności pisarki zgrabnym i lekkim piórem tworzą atrakcyjną mieszankę z poczuciem humoru. W czasie popełnienia zbrodni na uczelni znajduje się dziesięć osób – czy każdej z nich zależało na śmierci profesora? Zatem kto jest sprawdzą tej zbrodni. Kto zabił Karasia? Kto zasługuje na karę?! Tego wszystkiego dowiedzie się z lektury książki. Ale nie tylko to jest języczkiem uwagi bowiem Aleksandra Rumin bierze na języki nasze przywary, obmawia nasze wady, wywleka nasze grzechy i grzeszki. Zatem grzech nie wziąć i nie spróbować zatopić się w lekturze tej książki. Zapewniam, że zatopimy się w czeluściach humoru i niekontrolowanego śmiechu. Czyt-NIK wam to gwarantuje, gdyż nie bez powodu tej książce patronuje. Przeczytacie, to się przekonacie.